|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karinka
Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 11599
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: realnie: Poland (3city) - sercem: Australia (Adelaide) Płeć:
|
Wysłany: Wto 12:30, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
a to calkiem mozliwe
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
gosea
Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 4503
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/2 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Wto 12:38, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
wszyscy wiemy,że jeden swietny mecz nie wystarczy(chyba,ze to jest finał).
Wielka umiejetnoscia jest rozlozenie sił tak aby starczylo pary na cały turniej a Murray jeszcze tego nie potrafi. :]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Barti Croucz
Dołączył: 25 Cze 2008
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Wto 12:45, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ja jestem niesamowicie szczęśliwy, że król powrócił i pokazał, że potrafi jeszcze grać w tenisa. Strasznie się obawiałem o niego przed turniejem, myślałem, że znowu przegra w 2 rundzie z jakimś Simonem, Karloviciem, czy innym Adreevem. Ale jednak utrzymał w miarę równą formę przez cały turniej, choć oczywiście ostatnie mecze zagrał najlepiej.
Pewnie co poniektórzy będą narzekać, że miał łatwą drabinkę, zmęczonych rywali, itp. Ale on też miał 5-setowy mecz i jakoś zmęczenia widać nie było. A że przeciwnicy się męczyli, to już raczej ich strata.
Co do finału, to mnie Murray rozczarował. Bardzo spokojnie się oglądało mecz, od początku był znany zwycięzca, więc emocji praktycznie nie było. Szkoda.
A Murray, dzięki turniejowi stał się moim nr.3, więc życzę mu powodzenia w dalszych startach! :]
|
|
Powrót do góry |
|
|
złośliwa
Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Wto 16:22, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Gratulacje i brawa dla Rogera. Wyszedł na kort i zagrał najlepszy mecz w tym sezonie na kortach twardych. Pierwszy set znakomity, Andy został tak zaskoczony energiczną i agresywną postawą Federera, że zapomniał o grze kątowej i uszczęśliwiał Szwajcara grą przez środek kortu, krótko i lekko. W drugim secie gra troszkę się wyrównała, była nadzieja dla Szkota, ale Roger nie odpuścił. Takiego Rogera nikt nie miał szansy pokonać, może świeży Rafa sprawiłby mu więcej kłopotów, grając swoje świderki na bh, ale tylko kłopotów. Debiut w finale WS Andy ma za sobą; jestem pewna, że następne, to kwestia czasu.
Ostatnio zmieniony przez złośliwa dnia Wto 16:24, 09 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
andy23
Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Śro 9:35, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Mieszane uczucia, z jednej strony ciesze się że Maryj ma już finał WS, ale z drugiej mam wrażenie że jednak jakby Rafa grał w finale to urwał by chociaż seta Fedkowi. Ale za to oglądalismy piękny półfinał z Rafą i Andym. Jednak ogladając finał WS człowiek spodziewa się czegoś innego. Gratki dla Rogera, potrzebne było mu to zwycięstwo jak cholera.
|
|
Powrót do góry |
|
|
DUN I LOVE
Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 8838
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Białystok Płeć:
|
Wysłany: Śro 12:13, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
andy23 napisał: | Gratki dla Rogera, potrzebne było mu to zwycięstwo jak cholera. |
Hehe
Roger
Turniej dobiegl konca, ja jestem "dziwnie" szczesliwy. Na pcozatku turnieju balem sie o Szwajcara i nie sadzilem, ze mu sie uda - malo tego, uwazalem, ze po raz pierwszy od 17 turniejow WS polegnie przed 1/2 :]
Z drugiej zas strony myslalem : kurde, przeciez on w best-of-5 moze rpzegrac tylko z 3 zawodnikami : Rafa, Nole i Maryj (w to akurat wierzylem srednio, ale wyniki Szkota w Mastersach na betonie wzbudzaly pewien respkt). Do tego sobie pomyslalem, ze przeciez Novak i Rafa dali sobie do wiwatu tego lata i pewnie beda bardzo zmeczeni. Szkot jednak chyba nie jest jeszcze rpzygotowany na zwyciestwo w takiej imprezie.
Ta mysl mnie uspokajala i dawala spory zastrzyka wiary, ze jednak rok 2008 nie bedzie seoznem bez tytulu Ws dla Szwajcara.
Przebieg turnieju potwierdzal spora walke czolowki - Maryjaze swoja chimerycznoscia, Rogera z forma, Nadala i Djoko ze zdrowiem.
Turniej tchnal we mnie przeczucie, ze Roger to wygra. Glosno tego nie pisalem, bo zapeszanie jest rzecza zgubna, ale juz od meczu z radkiem sadzilem, ze to moze byc pogrom stad bylem dziwnie spokojny.
Z Igorem bylo podobnie - 5 set a ja bylem spokojny - Roger sobie poradzi, dopiero pozniej jakos zrozumialem, ze to mzoe moja obojetnosc, bo mysl o ewentualnej porazce Rogera mna nie wzruszala - malo tego, sezon taki a nie inny wiec jak nie bedzie cudu to czym tu sie martwic ?
Z Gillem nie mogl przegrac - 1/2 z Djoko wprowadzila pewne obawy, ale mysl o stanie fizycznym Nole nie pozwalal mi watpic w Szwajcara - caly mecz bylem spokojny, czekalem tylko, az szala przechyli sie w strone Rogerio.
Murray ogral Nadala - zaskoczenie ? Wypadalo twierdzic , ze tak, ale przeczcie podpowiadalo mi , ze kiedys Andy musi wygrac ten 1 raz i po 1 dniu myslalem, ze to stanie sie teraz. Przed 2 dniem mialem obawy, ze Nadal odwroci losy meczu i co ? ZERO emocji - bylem tak obojetny, ze sobie myslalem - dobrze Rafa, wygraj, jak jutro pokonasz Rogera to jakos to mna nie ruszy - normalne - TOTALNY BRAK ENTUZJAZMU.
Szkot wygral - mecz jak mecz, swietnie sie ogladalo, ale dotychczas mialem w zwyczaju bardziej ekscytowac sie tym, ze ktos ogrywa Rafaela Nadala.
Final to samo - 1 tytul bedzie wspanialy, porazka tym, co juz 2 razy w tym roku przerabialismy. Roger zagral swietny mecz, wygral, ja bylem tak szczesliwy ze az naturalny.
"normalna kolej rzeczy' sobie pomyslalem.
Strasznie to dziwne i zamotane, ale to chyba najdziwniejszy ze Szlemow Rogera - zazwyczaj czekalem jak nigdy, mimo, ze pewnosc zwyciestwa byla nieporownywalna.
Sukces ten mial jeden nieoceniony pozytyw - wrocil moj entuzjazm do tenisa, ktory swego czasu stracilem i przechodzilem obok turniejow bardzo obojetnie. No i objawy porazki na wimblu ciut zalagodzone.
Z takiego "tenisowego" punktu widzenia mozna rzec tylko tyle, ze potwierdza sie opinia, ze Rogerowi latwiej bedzie wygrac Us Open niz zatriumfowac na Wimbledonie. Tu jest jednak mniejsza presja jak i wiele innych czynnikow, o ktorych dlugo by pisac.
W kazdym razie Wimbledon NIGDY nie byl tak bezpiecznym bastionem Rogera jak korty na FM.
Dziekuje Roger, moja obawa, ze bedziesz wiecznie wakowal z tymi 12 tytulami WS jest juz przeszloscia.
Jestes Wielki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|