Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
DUN I LOVE
Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 8838
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Białystok Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:40, 05 Mar 2009 Temat postu: Darren Cahill trenerem Rogera Federera (wciąż nieoficjalnie) |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Coraz bardziej prawdopodobne jest sfinalizowanie umowy trenerskiej między Rogerem Federerem, a Darrenem Cahillem.
Tom Godsick, manager Szwajcara potwierdził, że ostanie 2 tygodnie że ostatnie 2 tygodnie Roger spędził na czasochłonnej rehabilitacji u swojego trenera od przygotowania fizycznego, słynnego Pierre'a Paganiniego. Skutkiem tych zabiegów jest ponoć całkowite wyleczenie kontuzji pleców, która dopadła Szwajcara jesienią. Teraz Federer jedzie do Kalifornii, gdzie ma szlifować formę przed Indian Wells, właśnie pod okiem Cahilla.
Oby coś z tego wyszło wspaniałego
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Isha
Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 4987
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:55, 05 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Mi Roger kojarzy się właśnie z niezależnością, jakoś nie pasuje mi do niego stały, cotygodniowy trener. Trochę taka męska wersja Sióstr Williams - na pewien czas do jakiegoś konkretnego zadania można kogoś zatrudnić ale tak na stałe to nieee
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yannick
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:21, 05 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Darren Cahill to świetny trener.Andre Agassi i Llyton Hewitt w czasie jego trenerki zostali numerami 1.
Cahill to nie jest ktoś kto narzuca swoja wole.Moim zdaniem, to on mu raczej pomoże bardziej mentalnie,psychicznie niż w samym treningu.
Teraz jak nigdy, Roger potrzebuje wsparcia,
na pewno długo się na tym zastanawiał zanim zaproponował
angaż Cahillowi...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pawel_Maiden
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Lędziny Płeć:
|
Wysłany: Czw 22:18, 05 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Higueras też miał pomóc Rogerowi, a wiadc było co się stało na Roland Garros. Może tym razem zatrudnienie nowego trenera stanie się strzałem w 10. Oby. Comon Roger ! Indian Wells będzie twoje !
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Lampard
Dołączył: 14 Kwi 2008
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pią 15:01, 06 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ja też nie mogę się doczekać Indian Wells...
I mam nadzieję, że Rogi je wygra, pokazując że jeszcze nie skończył się jak niektórzy już ogłosili...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pawel_Maiden
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Lędziny Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:48, 06 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Roger ma za wielki talent by już kończyc karierę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Deva87
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:34, 06 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
To prawda, tylko z tego właśnie powodu może być dla niego ciężkie do zaakceptowania, że nie będzie już wygrywał wielu turniejów. Mam nadzieję, że się odbiję, i wygra w tym roku co najmniej jeden turniej wielkoszlemowy, a najlepiej to dwa
|
|
Powrót do góry |
|
|
DUN I LOVE
Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 8838
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Białystok Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:44, 06 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Deva87 napisał: | To prawda, tylko z tego właśnie powodu może być dla niego ciężkie do zaakceptowania, że nie będzie już wygrywał wielu turniejów. |
Podejrzewam, że dużo trudniej będzie to zaakceptować jego fanom
Roger bardzo przeżywa porażki, to fakt, ale też za bardzo kocha tę grę, by załamywać ręce. Przykładów nie trzeba specjalnie daleko szukać - ostatnie lato. Po dramatycznej porażce na Wimbledonie pozbierał się i pewnie triumfował na US Open
Ostatnio zmieniony przez DUN I LOVE dnia Pią 17:44, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Deva87
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Pią 18:26, 06 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Nie jestem tego taki pewien, ja np. nie płakałem po finale AO
To prawda. Problem w tym, że Federer tak wysoko zawiesił poprzeczkę, że porażką dla niego jest brak przynajmniej dwóch triumfów w ciągu roku w turniejach wielkoszlemowych. Wszyscy mówią o kryzysie nie dlatego, że gra słabo (przecież zostawia w tyle całą resztę poza Nadalem), tylko że gra słabo jak na jego możliwości.
Ostatnio zmieniony przez Deva87 dnia Pią 18:27, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
DUN I LOVE
Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 8838
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Białystok Płeć:
|
Wysłany: Sob 3:03, 07 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Deva87 napisał: | Nie jestem tego taki pewien, ja np. nie płakałem po finale AO
|
To fanie Ci, bo ja np nie wytrzymałem i płakałem jak bóbr i wielu moich znajomych miało podobnie. O ile płacz z radości (Wimbledon 2007) to wspaniałe doświadczenie, o tyle uzewnętrznienie emocji po ostatnim AO nie było zachowaniem specjalnie przeze mnie pożądanym
Cytat: |
To prawda. Problem w tym, że Federer tak wysoko zawiesił poprzeczkę, że porażką dla niego jest brak przynajmniej dwóch triumfów w ciągu roku w turniejach wielkoszlemowych. Wszyscy mówią o kryzysie nie dlatego, że gra słabo (przecież zostawia w tyle całą resztę poza Nadalem), tylko że gra słabo jak na jego możliwości. |
Grał prawie jak Bóg w latach 2004 -2006 i niektórym się ubzdurało, że naprawdę nim jest. W w/w tylko 15 (!) razy podawał jako pierwszy rękę arbitrowi po zakończonym meczu. Dla porównania Nadal przegrał 11 pojedynków w najlepszym , jak dotychczas, swoim sezonie - 2008.
Skala dominacji Szwajcara była największa w historii, co przełożyło się na oczekiwania ludzi. Z czasem tak przywykli do Jego sukcesów, że te tak naprawdę przestały cieszyć - planowy wynik i już. Teraz spojrzenie na tego typu stany zmieniło się diametralnie.
Zawsze powtarzałem, że kibicowanie Helwetowi jest bardzo chimeryczne - zachwyt i spokój kiedy wygrywa, panika i blady strach, kiedy zacznie przegrywać. Niby tka jest z każdym kibicem, każdego gracza, ale tutaj ma to dużo bardziej dalekosiężny charakter. Przy najbliższej okazji się rozwinę na ten temat.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Isha
Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 4987
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Sob 11:18, 07 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Jak to się mówi - apetyt rośnie w miarę jedzenia Jeśli ktoś dominuje i wygrywa wszystko to kolejne sukcesy tak nie cieszą jak te które przychodzą po jakiejś przerwie albo są niespodziewane. Nie wiem czy tak było ale myślę, że fanów Rogera dużo bardziej cieszył sukces na USO 08 niż kolejne wcześniejsze, seryjne triumfy Ja np. mam tak, że im bardziej sukces jest niespodziewany i trudniej przychodzi to dużo bardziej mnie cieszy
Dominacja jest fajna ale w pewnym momencie zaczyna się tracić radość z kolejnych pojedynczych, małych sukcesów a zaczyna się tylko mało emocjonalne naliczanie kolejnych turniejów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Deva87
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:55, 08 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Oboje macie rację. To prawda, że trudno jest kibicować Rogerowi. Zwłaszcza ostatnio, kiedy kilka jego piłek pod rząd ląduje w połowie siatki, od razu poziom adrenaliny się podnosi, bo wszyscy wiemy czym to może się skończyć. Bardzo trudno zaakceptować przegrane, które są w dużej mierze spowodowane słabą odpornością psychiczną. Przecież w ubiegłym roku Federer przegrał nawet z Roddickiem (sic!). Nie chodzi o to, że to słaby zawodnik, ale przebieg ich rywalizacji jest ogólnie znany.
Szczerze? Mnie nawet nie tyle cieszą wygrane (co oczywiście też się liczy), ale to jak Fed gra ładnie i skutecznie, bez momentów kryzysu.
Jednak tak, zupełnie inaczej kibicuje się Federerowi i np. Nishikoriemu, przy tym drugim cieszy każda wygrana, przy pierwszym rozczarowuje nawet porażka w finale.
Ostatnio zmieniony przez Deva87 dnia Nie 18:56, 08 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|