Cinek
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 5251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: VVaryniol Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:51, 29 Gru 2008 Temat postu: Do Monaco przenosić się nie będę |
|
|
- Młode zawodniczki będą chciały na mnie polować, federacja ubezwłasnowolni tenisistki, polski rząd obniży podatki. Nowy rok zapowiada się całkiem ciekawie - zapowiada Agnieszka Radwańska, "dziesiąta rakieta świata".
Szymon Opryszek: Wymarzonym prezentem mikołajkowym dla Pani byłoby podobno wielkoszlemowe zwycięstwo.
Agnieszka Radwańska: Tak. To byłaby wyśniona niespodzianka, ale raczej nigdy nie znajdę jej pod choinką. W tym przypadku muszę sama sobie być św. Mikołajem podczas któregoś z turniejów wielkoszlemowych. Wszystko jedno, kiedy otrzymam taki prezent, byleby go sobie sprawić.
Boże Narodzenie to dla Pani dzień szczególny także z powodu braku treningu.
- To ostatni taki dzień (śmiech). W naszej rodzinie święta obchodzi się zgodnie z tradycją. Na stole jest opłatek, dom pachnie potrawami. Znajduje się miejsce dla mojego ulubionego barszczu z uszkami. Po całym roku spędzonym na walizkach możemy przez kilka dni wspólnie cieszyć się atmosferą świąt.
Na jednym z turniejów piekła Pani ciasteczka ze sponsorami, to może udało się coś upichcić na wigilię?
- Osobiście gotuję tylko wodę. U nas w rodzinie co roku ciężar przygotowań wigilijnych biorą na swoje barki babcie i mama. My z Urszulą mogłyśmy tylko poukładać sztućce. Gotowanie to nie nasza działka.
Tegoroczny sylwester będzie szczególny. Dwa ostatnie spędziła Pani w samolocie do Australii.
- Podczas lotu nie zabrakło lampki szampana. Rzeczywiście w tym roku spędzę sylwestra w Krakowie. Na miasto się nie wybieram, nienawidzę tłumów. Na Rynku będą miliony, to nie dla mnie. Cenię sobie prywatność, więc wybiorę jakieś kameralne miejsce.
Znajdzie Pani w takim razie chwilę na podsumowanie roku.
- Podczas tygodniowych wakacji w Egipcie raczej nie było na to czasu, a teraz chyba nie ma potrzeby. Sezon był bardzo udany. Awansowałam do ścisłej czołówki, to jest dla mnie najważniejsze. Bez względu na to, czy jestem na dziesiątym, siódmym, czy dwunastym miejscu - to jest czołówka. Numery nie mają większego znaczenia.
Czy jest jakaś rzecz, której nie udało się Pani zrobić w 2008 roku?
- Rok temu, gdy wyznaczałam sobie cel minimum na zakończony właśnie sezon, nawet nie marzyłam, by zagrać w Turnieju Mistrzyń. Pojechałam do Dauhy w roli rezerwowej, zagrałam jeden mecz, ale nie ma czego żałować. Rozegrałam wszystkie cztery turnieje wielkoszlemowe. Jestem zadowolona jak nigdy.
Tenis to nie całe życie. Jak z innymi sprawami?
- Tenis to moja praca i pasja, poświęcam mu najwięcej czasu. Poza tenisem udało mi się zrobić prawo jazdy, mimo że rzadko bywam w Polsce. Cieszyłam się z tego jak dziecko. Nawet krakowskie śliskie drogi zimą mi nie straszne, bo egzamin zdawałam w podobnych warunkach. Uważam jednak, że nikt nie powinien czuć się zbyt pewnym za kierownicą.
Dziennikarze liczą Pani miliony na koncie. Czy z pieniędzmi też radzi sobie Pani jak z kierownicą?
- Nie lubię pytań o zarobki. Gwoli ścisłości to wszystko są stawki brutto, więc nie ma co się tak podniecać. Płacę w tym kraju ogromne podatki. Do Monaco jednak nie będę się przenosić. W przyszłym roku rząd obniży podatki, to jedna z lepszych wiadomości dla mnie (śmiech).
Andre Agassi powiedział kiedyś, że w tenisie trudniej jest utrzymać się w czołówce niż do niej awansować.
- Dlatego główne moje założenie na przyszły sezon to właśnie pozostanie wśród najlepszych. Oczywiście, że będzie trudniej. Już nie będę traktowana jak młoda ambitna, ale raczej jako faworytka spotkań i wyjadaczka. Łatwiej gra się z pewnego rodzaju luzem psychicznym. Teraz częściej będę rozstawiona, ale każda rywalka zrobi wszystko, by pokazać się w meczu ze mną. Poza tym częściej będę grała z najlepszymi, więc mogę stracić więcej punktów.
W 2009 roku wchodzą w życie nowe zasady WTA. Najlepsze zarobią więcej, ale chyba większym kosztem.
- Federacja wprowadza limit startów dla czołowych zawodniczek w mniejszych imprezach. To oznacza, że nie będę mogła sobie wybierać turniejów, zostaną mi wręcz przydzielone. Nie jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie.
Władze WTA tłumaczą, że spełniają postulat zawodniczek o skrócenie kalendarza tenisowego.
- To moja sprawa, czy zagram 13 turniejów, czy 33. Jeśli będą chodziła po korcie jak stara babcia, to ja będę miała problem. Jako zawodowa tenisistka powinnam decydować o swoim losie. Czuję się troszkę ubezwłasnowolniona.
Co może się zmienić po wprowadzeniu nowych zasad przez WTA?
- Najlepsze zawodniczki będą jeździły co tydzień na te same turnieje i grały tylko ze sobą. Kibice będą poirytowani, bo będą duże skoki w rankingu. Raz jedna będzie zmęczona, innym razem druga. Ale grać muszą, więc łatwiej wypaść z czołówki.
W ubiegłym sezonie prowadzenie w rankingu zmieniało się jak w kalejdoskopie. Czy którąś z rywalek może stać się liderką damskiego tenisa?
- W męskiej stawce są Rafael Nadal i Roger Federer. U nas jest odwrotnie. Każda z czołówki może prowadzić. Baby już takie są. Nieustabilizowane, zmienne. W tym roku raczej nic się nie zmieni w tej kwestii.
Ryszard Krauze przestaje wspierać polski tenis. Będzie Pani musiała utrzymać się z tego, co uda się podnieść z kortu.
- Prokom zrobił dużo dla tenisa. Ja sobie poradzę. Mam też innych sponsorów, cały czas szukamy kolejnych. Przyjmuję na siebie więcej zobowiązań, bo poza graniem w tenisa muszę zarabiać też na inne sposoby.
Wydaje się, że w nowym sezonie szczególnie ważny będzie dla Pani początek i okres wimbledoński.
- Rzeczywiście mogę stracić ponad 500 punktów i wypaść z czołówki. A tam już trudno wrócić. Nie ma jednak co patrzyć na statystyki, muszę iść do przodu. To główny cel na nadchodzący rok.
Największe Pani marzenie na 2009 rok?
- Utrzymać się w czołówce. Nie miałabym jednak nic przeciwko temu, by sprawić sobie wspominany prezent mikołajkowy. Kończą się wakacje. Wszystko, co fajne, szybko mija. Pora wrócić do świata żywych.
|
|